Dzikie wysypiska to nadal problem
Śmieci. Leżą w rowach, na bocznych drogach, przy lasach. Ludzie wyrzucają je byle gdzie, choć mogą oddać za darmo.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
– Ja tego nie potrafię zrozumieć. To chyba przyzwyczajenie niektórych ludzi, bo kiedyś tak wywozili – mówi Tadeusz Kempiński z Zakładu Oczyszczania Miasta w Krotoszynie. Tymczasem tapczany, stare meble, gruz i inne większe odpady można oddać za darmo. – Trzeba tylko chcieć – dodaje kierownik ZOM. To znaczy – załadować do auta i przywieźć na dawne wysypisko przy ul. Ceglarskiej, gdzie obecnie mieści się punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych.
Można też zatelefonować do ZOM i zamówić odbiór z domu. Pracownicy zakładu przyjadą i wywiozą odpady. Koszt takiej usługi wynosi 60 zł. – Mieszkańcom bloków możemy nawet zaoferować zniesienie starych mebli z mieszkań – dodaje kier. Kempiński.
Dzikie wysypiska nie zniknęły, choć od 2013 r. czyli od czasu, gdy wprowadzono w Polsce tzw. Podatek śmieciowy, każdy może pozostawić śmieci w punkcie zbiórki. Nadzieją są nasze dzieci, którym w przedszkolu i szkole wpija się, że segregacja śmieci i ich usuwanie zgodnie z przepisami jest bardzo ważne dla środowiska i ludzi.
– Potrzeba czasu, by nowe wyedukowane pod tym względem pokolenie weszło w wiek dorosły – kończy szef jednego z zakładów Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Krotoszynie.