• Sulmierzyce
  • czwartek, 21 listopad 2019 10:28
  •   992

Kontrowersje przy budowie chlewni

Kontrowersje przy budowie chlewni
Kontrowersje przy budowie chlewni © Sebastian Kalak

Radny Marcin Ptak (47 l.) złożył wniosek o rozpisanie referendum ws. zablokowania budowy chlewni przy ulicy Kaliskiej w Sulmierzycach. Szybko okazało się, że petycja nie spełnia wymogów formalnych. Dodatkowo radni szukali winnych, którzy przyłożyli rękę do „przyklepania” inwestycji.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Sprawa budowy chlewni an 3 600 loch i dziesiątek tysięcy prosiąt i warchlaków przy ulicy Kaliskiej w Sulmierzycach, ciągle budzi wiele kontrowersji i protestów mieszkańców. Choć, jak zaznaczyła Agnieszka Kalak, inwestycja nie wszystkim przeszkadza. – Jest mnóstwo osób z Kaliskiej, którzy nie są przeciwni tej inwestycji – zwróciła uwagę radna.

Przeciwnicy powstanie chlewni nie dają za wygraną. Radny Marcin Ptak (47 l.) złożył wniosek o rozpisanie referendum ws. wstrzymania budowy chlewni. Jego zapędy ukrócił jednak szybko mecenas Jakub Małecki, prawnik z magistratu w Sulmierzycach. – Ta petycja nie jest wnioskiem o referendum w rozumieniu obowiązującego prawa. Przede wszystkim powinna się pojawić grupa inicjatywna, co najmniej 15 osób, która wskazuje co ma być przedmiotem referendum – mówił mecenas.

Dodał, że owa grupa powinna m.in. poinformować na piśmie burmistrza miasta o zamiarze wystąpienia z inicjatywą przeprowadzenia referendum. Potem trzeba zbierać podpisy poparcia, a inicjatywę musi poprzeć 10% mieszkańców uprawnionych do głosowania. Prawnik podkreślił również, że „w ramach” referendum, mieszczą się przede wszystkim zadania, które leżą w kompetencji samorządu terytorialnego. – Wstrzymanie budowy chlewni niewątpliwie się nie mieści w tej kompetencji – zaznaczył Jakub Małecki. Dodał też, że na wszelki opór przeciwko stawianiu chlewni był czas w 2017 r., kiedy były wydawane niezbędne pozwolenia.

Część radnych za wszelką cenę chciała znaleźć „winnego” całego zamieszania związanego z chlewnią. Najpierw podważano odpowiedni sposób komunikowania się urzędy z mieszkańcami. Tutaj głos znów zabrał prawnik, tłumacząc w jaki sposób lokalna społeczność powinna być powiadomiona w przypadku inwestycji mogących oddziaływać na środowisko. – Odbywa się to przez umieszczenie informacji na BIP czy tablicy ogłoszeń, a każdy mieszkaniec ma prawo zapoznać się z wnioskami i załącznikami – mówi Jakub Małecki.

Zdaniem części radnych, to zdecydowanie za mało. – To, że coś zostało wywieszone, to nie oznacza, że dotarło tam gdzie powinno – zwracał uwagę Marcin Ptak (47 l.). Zaproponował pewnie rozwiązanie. – Kiedyś miałem zajęcia z profesorem, który odpowiada za ustawę o ochronę środowiska i on zaznaczył, że nie miałby nic przeciwko temu, aby w takich lokalnych społecznościach jak nasza, taka informacja (o planowanych inwestycjach – przyp. red.) była wygłaszana w kościele – zaproponował radny. Włodarz wyraził zainteresowanie takim rozwiązaniem. – W przypadku bardziej kontrowersyjnych inwestycji zwrócimy się do proboszcza o poinformowanie mieszkańców o planowanym zadaniu – mówi Dariusz Dębicki (50 l.), burmistrz Sulmierzyc.

Dociekano także, kiedy do urzędu dotarła pierwsza informacja o planowanej budowie chlewni. I czy radni z poprzedniej kadencji mieli taką wiedzę? Jak poinformował Dariusz Dębicki (50 l.), pod wszelkimi dokumentami w 2017 r. kiedy trwał proces wydawania decyzji o warunkach środowiskowych, podpisany był ówczesny burmistrz Andrzej Budny. Zaś byli radni, którzy także zasiadali w obecnej radzie zarzekali się, że na forum publicznym informacja o inwestycji nie padła. – Nie pamiętam by komisarz Budny nas o tym informował – przekonywała Agnieszka Gibasiewicz, co potwierdził również Krzysztof Pauliński.

Do sprawy będziemy wracać w kolejnych artykułach prasowych.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)