Na sukces nigdy za późno
Nie szukała sławy. Chciała po prostu grać. Może dlatego Krystyna Feldman, nazywana królową drugiego planu, na rolę życia musiała czekać 88 lat, ale opłacało się!
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Do dziś nie jest pewne, kiedy przyszła na świat, o co zadbała sama aktorka. Prawdopodobnie urodziła się w 1916 r. w rodzinie wybitnych lwowskich aktorów, dzięki czemu mała Krysia od najmłodszych lat oswajała się z teatrem. Jej przyszłość miała jednak wyglądać znacznie bardziej przyziemnie. Jako nastolatkę posłano ją do Szkoły Handlowej we Lwowie, ale wiedziała, że to nie dla niej. Pragnęła pójść w ślady rodziców. W Teatrze Miejskim we Lwowie zadebiutowała jeszcze przed wojną. Jej wybuch przerwała aktorską karierę Feldman. Zaangażowała się wówczas w walkę z okupantami jako łączniczka w szeregach AK. Wojna ją zahartowała i nauczyła pokory, której nigdy już nie straciła. Na scenę wróciła już w 1944 r. Nie wiedziała jednak, że życie wystawi ją na kolejną próbę.
Drobna i krótko ostrzeżona, często dostawała role chłopców, co nie przeszkadzało jej cieszyć się wśród mężczyzn sporym powodzeniem. Lecz ona kochała tylko jednego. Nie wszyscy akceptowali tę miłość. Stanisław Bryliński był starszym od aktorki o 26 lat reżyserem. Gdy się poznali, wciąż był żonaty. Oboje z Krystyną jednak wiedzieli że to jest to! Póki nie pojawiła się choroba. Feldman została wdową po zaledwie sześciu latach związku. Nigdy później już nikogo nie pokochała, bez reszty poświęcając się pracy.
Zagrała ponad sto ról filmowych i teatralnych – choć były drugoplanowe, to z reguły wyraziste. Jej siłę stanowi dystans do życia. W przeciwieństwie do większości aktorek Krystyna nie bała się upływu czasu i kolejnych zmarszczek. Czas pokazał, że słusznie, bo w jej przypadku to właśnie jesień życia przyniosła największe sukcesy. Sawa przyszła, gdy Feldman miała 83 lata – wraz z rolą babki w serialu „Świat według Kiepskich”. Ale prawdziwym ukoronowaniem kariery okazała się rola w filmie „Mój Nikifor”, kiedy to po raz pierwszy aktorka zagrała główną rolę, do tego męską, po mistrzowsku wcielając się w postać słynnego Nikifora Krynickiego. Ta jedna rola wystarczyła jej, by uwolnić cały swój aktorski geniusz i zdobyć uznanie nie tylko w Polsce, ale też na świecie, w tym nawet w Maroku, Zimbabwe czy na Filipinach. Mówiono nawet o szansie na Oscara. Aktorka nie spoczęła jednak na laurach i pracowała do końca życia. Przed śmiercią, która nastąpiła w 2007 r., poprosiła, by pochowano ją w kostiumie z ostatniego monodramu „I to mi zostało”, gdzie grała samą siebie. Przez lata zapowiadała też, że zamierza „zestarzeć się na wesoło”. I słowa dotrzymała.