Gmina Milicz nadal dokłada do śmieci
Kwestie związane z gospodarką odpadami na terenie gminy Milicz zdominowały posiedzenie komisji budżetowej Rady Miejskiej 17 kwietnia, na której radni omawiali wykonanie przez burmistrza ubiegłorocznego budżetu gminy.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Dyskusję wywołał radny Janusz Juchnowicz, stwierdzając, że koszty odbioru śmieci z terenu gminy podwoiły się, bo w 2017 r. wyniosły 4 mln 545 tys. zł. – A miało być taniej – stwierdził radny, nawiązując w ten sposób do zapewnień władz gminy, że firma Kosz z Wszewilek, która obecnie odbiera śmieci, będzie tańsza od wcześniejszego wykonawcy – wrocławskiej Alby; również zmiana przez gminę Milicz RIPOK-u z dolnośląskiego na wielkopolskiego miała obniżyć koszty.
Ze stwierdzeniem radnego nie zgodził się przewodniczący komisji budżetowej Andrzej Nestoruk, który poinformował, że w kwocie ponad 4,5 mln zł wykazanej w sprawozdaniu z wykonania budżetu mieszczą się wszystkie wydatki związane z gospodarką odpadami, w tym również faktury jeszcze z 2016 r., które zostały zapłacone w 2017 r. Natomiast sam koszt odbioru śmieci przez firmę Kosz wyniósł w 2017 r. „tylko” 3,6 mln zł. Rady Nestoruk zauważył przy tym, że zmniejsza się koszt jednostkowy odbieranych śmieci. Tu podał, że w 2014 r. z terenu gminy odebrano 5 745 ton śmieci, za co gmina zapłaciła wówczas 3 mln 878 tys. zł, natomiast w 2016 r. zebrano 7 522 ton śmieci, czyli o prawie 1,8 tys. ton więcej, a koszt ich odbioru wyniósł 3 mln 969 tys. zł, czyli tylko o ponad 100 tys. zł więcej. – Czyli jest taniej. A myślę, że w 2017 rok będzie jeszcze lepszy – spuentował Andrzej Nestoruk. Natomiast sekretarz Dariusz Moczulski poinformował, że w ostatnim czasie miesięczne faktury wystawiane za odbiór śmieci przez firmę Kosz nie przekraczają 300 tys. zł.
Radny Juchnowicz zwrócił uwagę, że firma Kosz zaczęła świadczyć swoje usługi także na terenie gminy Krośnice. Jak dodał, gdy przejeżdża przez Wierzchowice, gdzie mieści się tamtejszy gminny PSZOK, nie widzi na nim składowanych odpadów komunalnych. – A do PSZOK w Stawcu zawsze przyjeżdża pełna śmieciarka – dopowiedział, sugerując, że śmieci z terenu gminy Krośnice mogą trafiać do milickiego PSZOK w Stawcu.
Radni poruszyli też kwestię zaniechania przez gminę organizacji zbiórek odpadów wielkogabarytowych i teraz mieszkańcy muszą we własnym zakresie dowieźć takie odpady do PSZOK, gdzie przyjmowane są one za darmo. – Znów w lasach zaczynają się pojawiać telewizory, meble, sprzęt AGD – alarmował Arkadiusz Tutak. Tu radna Alicja Szatkowska stwierdziła, że w gminnym budżecie można znaleźć pieniądze na ponowną organizację zbiórek odpadów wielkogabarytowych. – Można mniej przeznaczyć na kupno i pielęgnację kwiatów w Miliczu – dowodziła, dodając, że Milicz jest nadmiernie ukwiecony i wygląda, jak kobieta, która nałożyła na siebie całą biżuterię, jaką posiada. Sekretarz Moczulski przypomniał, że mieszkańcy, którzy mieszkają daleko od PSZOK-u, chcąc pozbyć się niepotrzebnych mebli czy artykułów AGD, mogą porozumieć się z milickim ZUK-iem, który za niewielką opłatą zawiezie sprzęty na PSZOK. Sekretarz dodał też, że w gminie jest potężny problem z przedmiotami przywożonymi przez drobnych milickich przedsiębiorców z zagranicznych „wystawek”, które, gdy nie ma na niż zbytu, często trafią później do lasów, bo nie są za darmo przyjmowane w PSZOK-u.
Jak zwrócił uwag ę przewodniczący Nestoruk, śmieci w gminie Milicz nadal się nie bilansują, gdyż z opłat, jakie płacą mieszkańcy, do kasy gminnej wpływa rocznie tylko 2,6 mln zł, co oznacza, że do samego wywozu odpadów gmina dopłaca 900 tys. zł. Brakuje też pieniędzy na organizowanie zbiórek odpadków wielkogabarytowych. – Opłata za śmieci jest za niska i powinna być urealniona – mówi radny Nestoruk, dodać, że np. podwyższenie opłaty o 2 zł od osoby nie byłoby dla mieszkańców zbyt dużym obciążeniem. Tu skarbnik Małgorzata Kokot przypomniała, że zgodnie z ustawą o gospodarce odpadami śmieci powinny się bilansować, czyli pieniądze wpłacane przez mieszkańców w formie