Kabaret na trudne czasy
W ponurych czasach komuny kabaret Tey niósł ludziom nie tylko śmiech i rozrywkę. Umiejętnie potrafił też wyśmiewać władze i jej absurdy. Przysporzyło mu to jednak wrogów.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Najpierw był Kolps, czyli założony właśnie 60. studencki kabaret, który z czasem przekształcił się w kabaret zawodowy Tey. W jego skład wchodzili wówczas Zenon Laskowik, Krzysztof Jaślar, Michał Grudziński i Marian Pogasz. Przez kabaret przewinęło się zresztą wielu znakomitych artystów, m.in. Janusz Rewiński czy Rudi Schubert. Ich oficjalny debiut w 1971 roku nie należał do udanych. Udało im się zapełnić widownię raptem w połowie. Każdy kolejny pokaz przyciągał już jednak tłumy.
Pierwszy występ miał się odbyć pod hasłem „Quo vadis, pieronie”, odnosząc się bezpośrednio do Gierka, co oburzyło władze na tyle, że członka Biura Politycznego zadzwonił do ówczesnego dyrektora Estrady Poznańskiej, każąc to natychmiast zmienić. Ostateczny tytuł brzmiał więc: „Czymu ni ma dżymu”? Gdy władze komunistyczne zobaczyły w Gnieźnie plakaty reklamujące tym hasłem występ satyryków, podobno od razu tamtejszy sekretarz usłyszał przez telefon z Warszawy: „Co to za wroga propaganda? Przecież w sklepach mamy dżem, towarzysze, i to co najmniej w trzech odmianach!”
Od tamtej pory cenzura regularnie próbowała ingerować w występy kabaretu. Wszystko przez to, że Tey często krytykował i wyśmiewał ówczesną władzę. Kiedy twórczość Krzysztofa Jaślara odjęto całkowitą cenzurą, postanowił odejść z Teya. Trzy lata później do kabaretu dołączył Bohdan Smoleń, który razem z Laskowikiem stworzyli jeden z najlepszych kabaretowych duetów w historii. Swoimi żartami („Maluch” „Pani Pelagia”, „S tyłu sklepu” i wiele innych) rozśmieszali całą Polskę. W 1984 r., po zakończeniu w Polsce stanu wojennego, kabaret zmienił nazwę na Teyatr, a jego popularność zaczęła wygasać. W 1988 r. wystąpili po raz ostatni.