• piątek, 20 kwiecień 2018 15:37
  •   1142

Tak leczono w tamtych czasach

Tak leczono w tamtych czasach
Tak leczono w tamtych czasach © archiwum

Upuszczanie krwi, pijawki, brutalne amputacje i ziołowe mikstury, do tego obowiązkowo żarliwa modlitwa oraz egzorcyzmy. To ofiary średniowiecznej medycyny. I choć wiedza ówczesnych lekarz była dość ograniczona, a skuteczność wątpliwa, byli świetnie opłacani.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Do naszych czasów przetrwało niewiele dokumentów, które stanowią źródło wiedzy o ówczesnych terapiach. Jednak te zachowane dowodzą jednego – wszelkie choroby były w średniowieczu traktowane jako kara za grzechy. Należało więc je przyjąć z pokora i zaufać Bogu. Dlatego podstawę terapii, niezależnie od rodzaju zdrowotnych niedomagań pacjenta, stanowiła żarliwa modlitwa. Zalecano też post, pielgrzymki, a bardziej zamożnym ciepiącym… wybudowanie kościoła.

EGZORCYZMY I GUSTA
Głęboka wiara i kościelne przykazania nie przeszkadzały jednak rozwojowi medycyny, którą dziś nazwalibyśmy alternatywą. Stosowano różne przedziwne zaklęcia i eliksiry, mające przywrócić nadszarpnięte zdrowie. Zajmowały się tym zielarki, czarownice oraz alchemicy. Skuteczność tych praktyk była mocno dyskusyjna, bo czy preparat z kłów węża, kilka kropli jego jadu, suszona pokrzywa, trzy ślimaki oraz dwie żabie nóżki istotne były lekarstwem na wszystko? Do czasu założenia Akademii Krakowskiej (1364 r.), w Polsce nie było szkoły kształcącej medyków. Średniowieczni następcy Hipokratesa wiedzę zdobywali za granicą – m.in. w Bolonii i Padwie. Jednak wzmianki o pierwszych polskich szpitalach pochodzą już z XII w. Powstały one przy klasztorach, bo medycyną zajmowali się głównie zakonnicy.

(NIE)SKUTECZNE TERAPIE
Do najbardziej popularnych zabiegów należało opuszczenie krwi – z rąk i szyi. Panowało przekonanie, że wraz z nią wypływa choroba. Metoda ta działała korzystnie wyłącznie na ludzi cierpiących na nadciśnienie. Pozostałych wycieńczonych chorobą pacjentów zabieg ten dodatkowo osłabiał. Uznaniem cieszyła się też lewatywa, miała pomagać na wszelkie dolegliwości. Powszechne było przykładanie pijawek, znane także dziś jako hirudoterpia. Przeprowadzano również zabiegi chirurgiczne. Niestety, często – nawet w przypadku złamań – decydowano się na amputacje. Wykonywano ją za pomocą zwykłych narzędzi rzemieślniczych, a że o konieczności odkażania nikt wówczas nie myślał, mało który pacjent przeżywał taką operację. Z upływem czasu Kościół zakazał duchownym-lekarzom chirurgii, uznając, że kapłan nie może stykać się z nieczystą krwią. Król Kazimierz Wielki miał doskonałych lekarzy. Świadczą o tym choćby zapiski Janka z Czarnkowa, który udokumentował terapię, jaką poddano władcę po upadku z konia we wrześniu 1370 roku.
Kontuzja nogi wywołała gorączkę. Króla leczyli Henryk z Kolonii i Mateusza ze Stachowa. Zalecili Kazimierzowi, by nie jadł ciężkostrawnych potraw oraz unikał łaźni. Nie posłuchał i ponownie dostał gorączki. Medycy poradzili sobie i tym razem, ale monarchia, gdy tylko poczuł się lepiej, znowu zażywał łaźni i pił zimną wodę! Wobec kolejnego ataku gorączki królewscy lekarze okazali się bezradni…
Zmarł 15 listopada. Współcześni specjaliści nie mają wątpliwości – króla zabito zapalenie płuc.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)