• piątek, 04 maj 2018 13:53
  •   1395

W drodze do Boga…

W drodze do Boga…
W drodze do Boga… © archiwum

Aldona Anna zmarła tajemniczą śmiercią w wieku 25 lat. Jako pierwsza monarchini spoczęła na Wawelu. Niestety, grób, w którym ją pochowano, nie przetrwał do naszych czasów.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Postanowiliśmy o miejsce spoczynku pierwszej żony Kazimierza Wielkiego zapytać u źródła, czy w Archiwum Krakowskiej Kapituły Katedralnej. – Z grobu królowej Anny nie zachowało się nic. Brak też wiarygodnego świadectwa, że istotnie została tu pochowana – powiedział nam ksiądz profesor Jacek Urban, dyrektor archiwum. Niestety, nie wiadomo również, jak wyglądała ostatnia droga Anny Giedyminówny. Pierwszy zachowany opis królewskiej ceremonii pogrzebowej (z łac. ordo funebris regis Poloniae) dotyczył bowiem pochówku jej męża Kazimierza Wielkiego, który skądinąd miał dwa pogrzeby.

OSTATNIE POŻEGNANIE
Dlaczego? Otóż aż do XV wieku królewskie pochówki wymagały udziału następcy stronu. Pierwszy pochówek urządzono ostatniemu z Piastów kilka dni po śmierci. Kiedy jednak na Wawel przybył siostrzeniec Kazimierza, Ludwik Węgierski, po koronacji zarządził ponowny pogrzeb wuja. Była to wystawna ceremonia połączona z procesją kroczącą przez cały Kraków. Wyznaczyła kanon królewskich pogrzebów na kolejne stulecia „...Naprzód szły cztery wozy, każdy w cztery piękne konie, a wszystko to było czarnym suknem przybrane. Potem kroczyło czterdziestu rycerzy w pełnych zbrojach na koniach pokrytych suknem szkarłatnym, następnie jedenastu niosło chorągiew królestwa polskiego. Szli dworzanie zmarłego króla, w liczbie większej niż czterysta, wszyscy w czarną odzież przybrani. Wszyscy z wielkim płaczem i jękiem…” – pisał Janko z Czarnkowa, królewski kronikarz.
Po odwiedzeniu trzech kościołów i odprawieniu w nich mszy, kondukt udał się do katedry krakowskiej. Najprawdopodobniej ostatnia doczesna podróż królowej Aldony Anny nie była aż tak wystawna. Król małżonek obwiniał się za jej śmierć, upatrując w tym okrutnym wyroku Opatrzności kary za własne grzechy. Zapewne chciał złożyć ciało królowej w wawelskiej katedrze.

BLIŻEJ STWÓRCY I ZBAWIENIA
Zwyczaj chowania zmarłych w kościołach wykształcił się w XII wieku i związany był z wiarą, że świątynia jest łącznikiem ziemi i niebiosami. Wieczysty spoczynek w jej wnętrzu miał gwarantować zmarłemu szybsze odpuszczenie win, zbawienie i tak ugrupowanie wieczne w raju. Jednak był to przywilej władców, możnych, duchowieństwa i fundatorów danego kościoła. Chowano ich w kryptach i grobowcach. Przy wyborze miejsc obowiązywało hierarchia. Dla najznamienitszych zmarłych przeznaczone były okolice ołtarza głównego. Dzięki temu spali snem wiecznym blisko Boga.

WYPRAWKA NA TAMTEN ŚWIAT
Odkrycia archeologiczne dowodzą, że zmarłych ubranych w strojne szaty owijano w całuny. Do trumien wkładano kosztowności – pieniądze, klejnoty, a w przypadku mężczyzn także broń. Zwyczaj ten ugruntował się już około XI wieku (kiedy zaprzestano palenia zwłok na stosie) i nie dotyczył tylko elit. Powszechnie wierzono, że przedmioty te mogą się zmarłemu przydać w przyszłym życiu. Praktyka ta zaczęła zanikać dopiero u schyłku XII wieku, ale monarchów nadal grzebano z insygniami władzy i biżuterią. W grobie Kazimierza Wielkiego, który co ciekawe, do 1867 roku uznawany był za pusty (sądzono, że ciało złożono gdzie indziej), odkryto szczątki króla, złoconą miedzianą koroną, berło oraz resztki jedwabnej szaty.
Obecny przy tym Jan Matejko stworzył potem znany nam portret monarchy. Możliwe więc, że doczesne szczątki królowej Anny istotnie spoczywają na Wawelu i wciąż czekają na odkrycie…

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)