Długa droga do kariery
Wielkie marzenie o ekranizacji „Trylogii” Henryka Sienkiewicza Jerzy Hoffman rozpoczął od filmu „Pan Wołodyjowski”. Aby je spełnić, musiał stoczyć niejedną batalię.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Lata 60. XX w. to w Polsce rozkwity kina historycznego. Nic więc dziwnego, że po sukcesach „Krzyżaków” i „Faraona” początkujący wówczas reżyser Jerzy Hoffman, który od dzieciństwa zafascynowany był bohaterami „Trylogii” Sienkiewicza, zapragnął przenieś je na wielki ekran. To niełatwe zadanie postawił rozpocząć od ostatniej z serii powieści – „Pana Wołodyjowskiego”. Zekranizowanie historii pułkownika zwanego Małym Rycerzem, jego bojów toczonych pod sztandarami Rzeczypospolitej z Turcją okazało się jednak zdaniem niezwykle trudnym pod wieloma względami.
BYĆ JAK WOŁODYJOWSKI
Przystępując do pracy nad filmem, reżyser z pewnością nie spodziewał się, że największych kłopotów przysporzy mu odtwórca tytułowej roli. Hoffman od początku chciał w niej obsadzić uważanego za jednego z najlepszych polskich aktorów XX w. Tadeusza Łomnickiego. Ten jednak, przeczuwając, że roli będą towarzyszyć olbrzymie oczekiwania, długo odmawiał Hoffamnowi, wymigując się słabym stanem zdrowia. Zgodził się dopiero, gdy uparty reżyser zwołał konsylium lekarskie, które potwierdziło, że aktor jest zdrów jak ryba.
Przeczucia Łomnickiego nie myliły. By jak najlepiej wcielić się w bohatera wojen polsko – tureckich, aktor musiał przez pół roku trenować jazdę konną i Az przez rok ćwiczyć szermierkę pod okiem trzykrotnego mistrza świata, szablisty Andrzeja Piątkowskiego.
BURZLIWE CZASY
Budżet produkcji wyniósł rekordową jak na tamte czasy sumę 40 mln, ale i tak trzeba było mierzyć się z problemem deficytu taśmy filmowej, przez co liczba możliwych dubli była mocno ograniczona. Wymagało to dużej dyscypliny, szczególnie w scenach batalistycznych, w których brało udział nawet kilka tysięcy statystów. Sporą część z nich stanowili polscy żołnierze. I tych jednak w pewnym momencie zabrakło, gdy w 1968 r. otrzymali rozkaz opuszczenia planu filmu, by udać się do Czechosłowacji w związku z operacją „Dunaj”.
Mimo wielu trudności, którym Hoffman musiał stawić czoła podczas pracy nad realizacją swojego wielkiego marzenia, determinacja opłaciła się. Film ostatecznie przyciągnął do kin 11 mln widzów, otwierając mu drogę ekranizacji kolejnych części „Trylogii”, nakręconych z jeszcze większym rozmachem.