• czwartek, 12 luty 2015 16:38

Śmiech to tlen dla duszy

Louis de Funes stworzył niepowtarzalny rodzaj komizmu. Nawet w mrożących krew w żyłach scenach bawił widzów do łez
Louis de Funes stworzył niepowtarzalny rodzaj komizmu. Nawet w mrożących krew w żyłach scenach bawił widzów do łez Louis de Funes stworzył niepowtarzalny rodzaj komizmu. Nawet w mrożących krew w żyłach scenach bawił widzów do łez © © archiwum

Wszystkie swoje role Louis de Funes grał z całkowitym oddaniem i poświęceniem, okupując je chorobą serca.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Ale w połowie lat 60. XX wieku jest jeszcze w świetnej formie. W filmie „Słynna restauracja” de Funes gra pana Septime, właściciela wykwintnego paryskiego lokalu, który musi ratować swoja reputacje.

DWA DEBIUTY
Louis Germain David de Funes de Galarza urodził się 31 lipca 1914 roku we Francji (Courbevoie) w rodzinie hiszpańskich emigrantów.
Aktorsko zadebiutował jako 12-latek! W 1926 roku z okazji 50. rocznicy powstania kolegium im. Jules’a Ferry’ego w teatrze miejskim wystawiono sztukę „Le Royal Dindon” z jego udziałem, który odnotował profesjonalny krytyk.
Lecz nim Louis stał się „najzabawniejszym aktorem Francji”, jak napisze o nim „France Dimanche”, trochę kluczył. Szkoły miały w nosie, za to słuch chyba absolutny, bo nie znając nut, świetnie grał na pianinie, więc zatrudniał się w piano barach.
Ożenił się z Germaine Elodie Carroyer. Spłodził syna, Daniela. Rozwiódł się. A gdy wybuchła II wojna światowa, dostał powołanie.
Kiedy wreszcie postanowił zostać aktorem, był już drugi raz żonaty z Jeanne Augustine Barthelemy de Maupassant. Miał z nią dwóch synów, Patryka i Olivera. Był rok 1951. Fufu, jak nazywali de Funesa przyjaciele i bliscy, znów stanął na deskach teatralnych. Zachwycił jako Leboeuf w sztuce „Ah! Les Belles Bacchantes!”. Gdy przeniesiono ją na ekran, stał się niemal z dnia na dzień wielką gwiazdą. Fernenadel, słynny francuski komik, narzekał: „Ludzie potrzebowali 20 lat, żeby zauważyć, że on potrafi rozśmieszać (…)”.

NISKI I NERWOWY
Louis de Funes stworzył własnego charakterystycznego bohatera. Niewielki wzrostem (164 cm), był nader ruchliwy i bardzo nerwowy. Jego napad szału, w czasie których wyżywał się na swoich podwładnych, na ogół wysokich i dobrze zbudowanych facetach, doprowadzały widzów do łez ze śmiechu.
Fufu pracował jak maszyna. Kręcił po kilka filmów każdego roku. Tempo pracy nie wytrzymywało jego serce. 21 marca 1975 roku powalił go zawał. Musiał odpocząć.
Ale już w 1977 roku na ekrany wszedł kolejny film z de Funesem i Coluchem (również słynny francuski komik) „Skrzydełko czy nóżka”.
Ostatnim filmem z udziałem Louisa de Funesa był „Żandarm i policjanci” (1982). 27 stycznia 1983 roku Louis de Funes zmarł.
„Śmiech jest dla duszy tym, czym tlen dla płuc”, zwykł mawiać. Dobrze, że zostały jego filmy. To piękny prezent dla pokoleń.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)