Chaos przedwyborczy
– Totalne zamieszanie. Jesteśmy zdezorientowani. Nie mamy informacji. Brakuje jakichkolwiek przepisów dla nas – tak przygotowania do wyborów prezydenckich w Krotoszynie opisuje sekretarz gminy, Beata Pospiech (46 l.). Tylko w malutkich Sulmierzycach udało się skompletować komisję wyborczą.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Komisja wyborcza w Szkole Podstawowej w Sulmierzycach liczy 6 osób. Na pozostałych 5 gminach chętnych brakuje. W Kobylinie 3 komitety zgłosiły w sumie 22 kandydatów. To zdecydowanie za mało, gdyż potrzeba minimum 62 osoby. W Zdunach również nie byłoby szans na utworzenie komisji. Zgłosiło się tylko 9 kandydatów, a minimum to 43.
W Koźminie chętnych do pracy w komisjach było 19. Jak podaje sekretarz gminy, Irena Maroszek, to stanowczo zbyt mało jak na 8 okręgów, w których powinno pracować min. 50 osób. Swoich kandydatów zaproponowały komitety Andrzeja Dudy i Pawła Świtonia.
W Rozdrażewie również nie udało się utworzyć żadnej komisji. Chętnych do pracy było tylko 8 osób. Tymczasem w każdej z 3 komisji zasiadało ich zazwyczaj po pięciu. Swoich kandydatów zaproponowały komitety Dudy, Bosaka i Żółtki.
W Krotoszynie, aby zapewnić pełne składy 24 komisjom w gminie, potrzeba przynajmniej 221 osób. – Nie udało się nam skompletować ani jednej komisji (minimum to 6 osób – przyp. red.). Mamy w sumie 43 zgłoszone osoby – mówi sekretarz Pospiech (46 l.).
To tyle, jeśli chodzi o normalne wybory. Wiadomo jednak, że PiS chce wyborów korespondencyjnych. W przypadku wejścia w życie odpowiedniej ustawy powołane (ewentualnie) wcześniej komisje zostaną rozwiązane. W zamian w gminach powstaną komisje obwodowe.
Kaliski komisarz wyborczy ma obowiązek powołać je najpóźniej w drugim dniu po wejściu w życie ustawy. Członkowie komisji zostaną wybrani spośród kandydatów zgłoszonych przez pełnomocników komitetów wyborczych. – W jej skład ma wejść od 3 do 9 przedstawicieli komitetów, a dodatkowo jeden pracownik urzędu – tłumaczy Beata Pospiech.
W przypadku głosowania korespondencyjnego w każdej gminie będzie tylko jedna komisja. Na dziś jest jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Potrzeba np. odpowiedniego miejsca, najlepiej przestronnego i klimatyzowanego. Komisja być może będzie sprawdzała i liczyła głosy kilkadziesiąt godzin, a nawet dni. Tego nie da się dziś przewidzieć. Członkowie komisji będą musieli pracować w kombinezonach ochronnych i maseczkach.
Tymczasem urzędy gmin nie wiedzą, jak przygotowywać się do wyborów. Nie ma bowiem żadnych instrukcji. Nie wiadomo też, kiedy i jak przeprowadzić szkolenie członków komisji. – Czekamy. Jesteśmy zdezorientowani. Nie mamy informacji. W kaliskiej delegaturze nic nie wiedzą i nie potrafią nam doradzić. Każą czekać… - opisuje Pospiech.
W głosowaniu korespondencyjnym wyborcy nie oddają głosów w lokalu wyborczym, lecz w domu, na pakiecie specjalnie dostarczonym przez listonoszy. W dniu wyborów w godz. 6:00 – 20:00 kopertę należy umieścić w urnie na terenie gminy. Pakiety będą sukcesywnie przekazywane gminnym komisjom obwodowym, zadaniem których będzie weryfikacja kopert, upewnienie się, czy faktycznie głosujący został ujęty w spisie i zliczenie głosów.
Czy dojdzie do takich wyborów? Wiele zależy od Senatu RP, który może procedować do 7 maja. I prawdopodobnie wykorzysta ten czas maksymalnie, a większość opozycyjna utrąci z projektu ustawy przepisy dopuszczające wybory korespondencyjne. Z kolei w Sejmie RP większość rządząca najprawdopodobniej je odrzuci. Taki jest prawdopodobny scenariusz.