Wysyłanie sobie wiadomości rozpalających umysł i ciało to świetna gra wstępna, ponieważ słowa, zwłaszcza użyte właściwie, ze znajomością materii, czyli wzajemnych upodobań, bardzo silne oddziałują na wyobraźnie.

Poza tym za tekstem można się schować, tak aby druga strona musiała odgadywać nasze myśli i zadawać rozgrzewające pytania, by uzyskać szczere roznamiętniające odpowiedzi. Cała sztuka sekstingu polega na stopniowaniu napięcia. Nie należy od razu pisać, o co chodzi, bo to tak, jakby podnieść kobietę, przerzucić przez ramię i zanieść ją do łóżka.

Niekiedy taka dosłowność jest wskazana, ale częściej druga strona chce wcześniej słodko i beztrosko pogawędzić, usłyszeć coś miłego i dopiero wtedy dostać to, o co chodzi, czyli porywającą obietnicę rozkoszy – czarno na białym, na piśmie.

Potem takie utrwalone w telefonie treści staną się dziejami grzechu, które z wypiekami na twarzy będzie sobie można przeglądać, np. dla poprawy humoru. Mają one i tę pożyteczną cechę, że zmieniając partnera, można je skasować i zacząć całkiem nowy seks, z lepszym nawet, bo już przećwiczonym sekstingiem.