Szef ustali Ci datę urlopu?
Nadciąga rewolucja w kodeksie pracy. Termin urlopu może nam ustalić szef. A wolne od pracy dni będziemy musieli wykorzystać w danym roku kalendarzowym. I nie wolno będzie podczas urlopu dorabiać na fuchach.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Jeśli zmiany zostaną przyklepane wejdą w życie w przyszłym roku. A pomysły są takie. Otóż teraz tradycyjnie pracodawca porozumiewa się z pracownikiem co do terminu urlopu. Jeśli jednak okaże się to niemożliwe, po zmianach w kodeksie, szef będzie mógł sam przesądzić o dacie naszego wypoczynku. Będzie to musiał zrobić najpóźniej dwa miesiące przed wskazanym terminem. Ma to pomóc uwaga – pracownikom. – Nie będzie tak, że pracownik powie, że nie pójdzie na urlop, bo nie chce. On będzie musiał ten urlop wykorzystać – wyjaśniają eksperci. Czy to oznacza, że szef będzie mógł nas wysłać na urlop wtedy, kiedy będzie uważał za stosowne? Nie do końca, ale intencja jest, aby pracownik odpoczywał od pracy w tym roku, w którym ją wykonał.
Dlatego skończyć się „przechodzenie” niewykorzystanego urlopu na rok następny i koleje. Powód? Wypoczywanie od pracy, którą się świadczyło dwa lata temu, to mało racjonalne rozwiązanie. Czy to oznacz, że znika tzw. urlop zaległy? Teoretycznie tak, ale jest pewna furtka. Otóż jeśli nie wypoczęliśmy w ustalonym terminie z winy pracodawcy, będziemy mogli urlopować się, ale najpóźniej do końca marca następnego roku kalendarzowego.
Jeśli zaś wina będzie po naszej stronie – pracowniczej stronie – bo np. chorowaliśmy, co uniemożliwiło nam wykorzystanie wypoczynku, byliśmy na macierzyńskim – wówczas firma będzie mogła udzielić nam zaległego urlopu w terminie późniejszym. Nie będzie też możliwość „wypychania” pracownika na urlop, w okresie wypowiedzenia, co się obecnie często zdarza. Po zmianach pracodawca będzie musiał zapłacić pracownikowi ekwiwalent oraz odszkodowanie, jeśli ze swojej winy nie udzielił mu urlopu.
Mamy też kiepską wiadomość dla tych, którzy lubili korzystać z tzw. wolnego na żądanie. W roku przysługiwały nam cztery takie dni. Po wejściu w życie nowych przepisów w 2018 pracodawca nie będzie musiał nam za taki rodzaj urlopu zapłacić. A wiec tzw. „kacowe” może nas słono kosztować. I Jeszcze kwestia długości naszego wypoczynku. Po zmianach w kodeksie każdemu pracownikowi – bez względu na staż pracy – przysługiwać będzie 26 dni wolnego. Dlaczego? Przeważył argument, że ustawowy czas pracy w Polsce jest jednym z najdłuższych w Europie. Stąd obniżenie 26-dniowego wymiaru urlopu byłoby dalszym przedłużeniem czasu pracy.
Jednak jednolity wymiar urlopu dla wszystkich oznacza wzrost obciążeń dla przedsiębiorców, bo obecnie osobom z krótszym stażem pracy przysługuje mniej wolnego np. 20 dni. Ale zasada ujednolicenia wymiaru urlopu jest dla twórców nowego kodeksu pracy najistotniejsza. Dlaczego? Bo obecnie jego zróżnicowanie wydaje się niezgodne z zasadą równości wobec prawa. Przepisy nie biorą pod uwagę przypadków, gdy np. ktoś przez 20 lat prowadził działalność gospodarczą, czyli także pracował, i w ten sposób zarabiał nażycie, a następnie rozpoczyna zatrudnienie na umowę o pracę. I przysługuje mu, jako świeżemu narybkowi – ledwie kilka dni wolnego. Tyle propozycje, a jak będzie? Jak zwykle okaże się w praniu, więc życzymy udanego wypoczynkowego. Zimowego!